WYSPY EGADY

WYSPY EGADY

To trzy piękne, skaliste wyspy – Favignana, Levanzo i Marettimo wchodzące w skład morskiego rezerwatu.

Wyspy są doskonale widoczne z naszego spotu i pływając po zatoce zawsze mamy je w polu widzenia.
Kiedy zachodzi za nimi słońce, nie można oderwać od nich wzroku. Są monumentalne, dzikie, tajemnicze i pozornie niedostępne.
Na szczęście tylko pozornie, bo na każdą z wysp można popłynąć wodolotem, co bardzo polecamy, bo to małe raje na ziemi.
Rejs wodolotem można wykupić w porcie w Trapani, w Marsali, albo tu:  libertylines.it

 

FAVIGNANA

Favignana to największa z Wysp Egadzkich i jest zwykle pierwszym wyborem spośród trzech wysp.

Podróż wodolotem z Trapani trwa pół godziny (ok. 13 euro, dzieci taniej).
Wyspa jest niemal biała – od wapiennych skał. Z kolei woda mieni się w trzech odcieniach niebieskiego – jest chabrowa, błękitna i turkusowa. Jest tu sporo kamieniołomów i jaskiń, do których można zaglądać i wpływać.
Szczególną popularnością cieszy się plaża Cala Rossa (czerwona zatoka).
Jest kilka teorii dotyczących genezy tej nazwy. Jedna z legend nawiązuje do wojny między Kartagińczykami, a Rzymianami.
Faktycznie, ostateczna bitwa pierwszej wojny punickiej (241 r p.n.e.) miała miejsce dokładnie u wybrzeży Wysp Egadzkich.
Legenda głosi, że woda wokół Favignany przybrała czerwony kolor od krwi poległych Kartagińczyków.

Inna historia, także krwawa, nawiązuje to tradycji połowu tuńczyka. Trudno znaleźć na mapie inne miejsce tak bardzo związane z tuńczykiem, niż zachodnia Sycylia. Od wielu wieków miejscowi rybacy kultywowali hiszpańsko-arabski rytuał krwawego połowu tuńczyka zwany mattanza, czyli morska corrida. Przypadała ona pod koniec wiosny, kiedy błękitne tuńczyki wracały na tarło. Po wpłynięciu w ogromne sieci były zabijane harpunami. I tak  woda zabarwiała się na czerwono, co szczególnie widoczne było w zatokach, między innymi w dużej zatoce Cala Rossa.

Od jakiegoś czasu mattanza już się nie odbywa. Krwawy połów budził kontrowersje ze względu na jego brutalny przebieg, ale głównym powodem jest przemysłowy połów tuńczyka na długo przed tym, zanim ryby zdążą dopłynąć do wybrzeży Sycylii.

 

 

Przemierzając sobie skały Favignany koniecznie trzeba się także udać na plażę Blue Marino. Jest kameralna, wielopoziomowa (można skakać do wody ze skałek) i usiana grotami, z których niegdyś wydobywano kamień do budowy.
Woda na niewielkiej powierzchni zatoczki przybiera nieprawdopodobne kolory.

Jak starczy czasu i sił, można powędrować jeszcze na plaże Cala Azzurra, Lido Burrone, Calamoni, czy Cala Grande.

W trakcie objazdówki po plażach polecamy zahaczyć o La Costa sunset bar & bistrot (lokalizacja) w celu spożycia przekąski i drinka. To klimatyczny beachbar na plaży Cala Trono, w nieco bardziej pólnocnoeuropejskim klimacie i z pysznym jedzeniem.

 

 

Życie na wysepce koncentruje się wokół rybołóstwa, ale także turystyki. Dzieje się tu trochę więcej niż na Marettimo, czy Levanzo – jest ruch drogowy, są hotele, bazarki, sporo restauracji, ale nie trzeba długo szukać miejsc cichych i odosobnionych.

Zaraz po zejściu z wodolotu możemy pobrać mapkę i wypożyczyć rower, którym objedziemy wyspę dookoła, zahaczając o miejsca warte zobaczenia.
Można także wypożyczyć skuter (cena nie powinna przekraczać 20/25 euro za dzień), i wówczas nie spiesząc się zupełnie objedziemy wyspę kilka razy wzdłuż i wszerz.

Poza zatoczkami z błękitną wodą, skałakami, jaskiniami i innymi cudnymi kątami, można wspiąć się 314 metrów w górę do zamku świętej Katarzyny, szlakiem Monte Santa Caterina (co delikatnie odradzamy przy jednodniowym pobycie na Favignanie), a także zajrzeć do starej przetwórnii tuńczyka.
Przetwórnia jest pierwszym budynkiem, który widzimy wpływając do portu – z cegły, ze strzelistymi kominami.
W 1874 roku Ignazio Florio z Palermo kupił sobie Favignanę, Marettimo i Levanzo za 2 miliony lirów, a następnie uczynił z Favignany nowoczesne centrum rybołóstwa. Tuńczyk w oleju wylądował na stołach całej Europy. Zakład długo nie miał konkurencji i nawet upadek fortuny rodziny Florio i sprzedaż przybytku nie zatrzymały produkcji. Dopiero po stu latach funkcjonowania fabryka podupadła, a od 30 lat stoi nieużywana. Opuszczony budynek niszczał, aż wykupił go region Sycylii. Kompleks został odremontowany i powstało w nim bardzo fajne muzeum.

Na Favignanie z powodzeniem można spędzić cały dzień, można zostać na noc, albo można się spiąć w pół dnia i skoczyć jeszcze na Levanzo.

 

 

 

LEVANZO

To najmniejsza z Wysp Egadzkich. Jest dzika, spokojna, znajduje się tu tylko jedno małe miasteczko (Levanzo) i garstka mieszkańców.
Podobnie jak w przypadku Marettimo, czas spędza się wędrując wśród krzaków i podziwiając widoki, albo kołysząc się na łódce.

Jedna rzecz wyróżnia Levanzo od siostrzanych wysp – w nadmorskiej grocie La Grotta del Genovese odkryto w 1949 r. neolityczne malowidła przedstawiające ludzi i zwierzęta. Datowane są na ok. 9200 r. p.n.e. grota jest dostępna dla zwiedzających, można ją obejść albo oglądać z łódki. Znajduje się na północny zachód od portu.

 

 

MARETTIMO

To kameralna, spokojna i dzika wyspa, najdalej spośród Wysp Egadzkich położona od brzegu Sycylii.

Znajduje się na niej tylko jedna maleńka miejscowość Monte Falcone zamieszkiwana przez około 100 osób.
Domki mają niebieskie okiennice, a na ścianach zamiast numerów wiszą ceramiczne tabliczki z nazwiskami rodzin. Na ulicach panuje spokój (nie ma tu samochodów, ani motocykli), a gwarno robi się jedynie w okolicach portu. Dzięki temu, że wyspa jest najbardziej oddalona od lądu i najmniej zamieszkana przez ludzi, są tu unikalne rośliny i zwierzęta.

Marettimo oznacza „morski tymianek”. Na całej wyspie unosi się intensywny zapach rozgrzanych krzewów tymianku i innych ziół. Dlatego warto po niej pospacerować.

Nad wyspą góruje zamek Punta Troia, na który można udać się z okolic portu pieszo. Odległość wydaje się niewielka, ale na taki spacer trzeba przeznaczyć około trzech godzin. W pobliżu miasteczka znajduje się także Villa Romana – pozostałość po rzymskim domu, który został przebudowany na kościółek w bizantyjskim stylu.

Ogromnym urokiem Marettimo są małe, dzikie plaże, lazurowa woda i liczne jaskinie, dlatego warto wybrać się na wycieczkę łódką wokół wyspy.
Organizacja takiej wycieczki jest bardzo prosta: w porcie znajdujemy pierwszą lepszą osobę, co do której mamy pewność, że nie jest turystą – i prosimy o wycieczkę łódką. Płacimy z góry ok. 20 euro od osoby i płyniemy 3 godziny wokół wyspy. W trakcie wycieczki można wskakiwać do wody, nurkować, podziwiać klifowe brzegi i wpływać do jaskiń. Jest ich tu ponad 400, między innymi Grotta Presepe ze stalaktytami i stalagmitami. Przy odrobinie szczęścia można zobaczyć na skałach górskie kozy.

Polecamy zabrać ze sobą zapas przekąsek, niskoprocentowych napojów wyskokowych, co najmniej podstawowy sprzęt do nurkowania (okularki, płetwy) i obowiązkowo aparat fotograficzny albo GoPro.
Z kolei w porcie koniecznie trzeba uraczyć się świeżo złowionymi rybami i owocami morza.
Na Marettimo płyniemy wodolotem, który wyrusza z portu w Trapani (niecałe 20 euro, dzieci taniej). Podróż zajmuje niecałe póltorej godziny, ale trzeba ją dobrze rozplanować, bo wodolot kursuje na wyspę jedynie 3, 4 razy dziennie (libertylines.it)

 

 

W połowie drogi między Trapani a Levanzo znajdują się dwie maleńkie wysepki – Maraone (700 na 50 metrów, jeden opuszczony dom) i Formica, której cała powierzchnia to stara przetwórnia tuńczyka, niegdyś druga najważniejsza w okolicy, po tej na Favignanie.
Teraz jest tam muzeum, stary kościółek, dwa lądowiska dla helikopterów, siedziba wspólnoty terapeutycznej dla osób uzależnionych od narkotyków „Mondo X”, oraz jeden mieszkaniec wyspy.